Po opuszczeniu dworca kolejowego naszym celem jest przepiękny, bogaty w zabytkowe obiekty krakowski rynek. Zwiedzamy najbardziej znany w Polsce Kościół Mariacki, który w roku 1963 uzyskał rangę Bazyliki. Jego bardzo bogata historia sięga wg Jana długosza lat 1221-1222. W jego burzliwe dzieje wpisały się przebudowy, rozbiórki, ponowne budowania. W XV wieku postał stworzony przez Wita Stwosza ołtarz główny – arcydzieło rzeźbiarskie późnego gotyku.
Po wyjściu z kościoła w wielojęzycznym tumie turystów spacerujemy po rynku zatrzymując się na chwilę przy pomniku naszego narodowego wieszcza Adama Mickiewicza, zaglądamy na chwilę do sukiennic i robimy sobie kilka pamiątkowych zdjęć i udajemy się na Wawel. Zwiedzamy dostępne nam obiekty. Nie decydujemy się na zwiedzanie części do których dostęp jest płatny, gdyż do kas biletowych są okrutne kolejki, a jesteśmy mocno ograniczeni czasem. Nie decydujemy się też na zwiedzanie krypty Kaczyńskich też z powodu długiej kolejki do niej. Schodzimy do jamy smoczej i uwieczniamy swój pobyt przy pomniku smoka wawelskiego, gdyż jak wiadomo przed laty ostatni egzemplarz żywego smoka unicestwił, używając siarki i naturalnej skóry z owcy, niejaki szewc Dratewka, który został nagrodzony za to półkrólestwem i ręką królewny. Dzisiaj pewnie za sprawą ekologów i greenpeac'u taki numer by nie przeszedł.
Podjeżdżamy też na krakowski Kazimierz niegdyś położony na wyspie otoczonej wodami Wisły. Dzielnica ta, będąca kiedyś odrębnym miastem, zasiedlonym głównie przez Żydów, jest dzisiaj integralną częścią Krakowa, bez której Kraków nie byłby Krakowem.
Było to ostatnie miejsce, które zwiedzaliśmy tego dnia. Niedospani, zmęczeni nocną podróżą, kończymy na tym zwiedzać Kraków, kończymy też na tym naszą rowerową przygodę roku 2010, udając się na dworzec, by o 15:30 „wsiąść do pociągu bylejakiego” udającego się w kierunku Opola, za którym już bardzo się stęskniliśmy.