Chociaż był ustalony przewodnik, to jednak dały znać wszelkiego rodzaju „harcowniki”, „ściganty” i „pozoranty” i do Maliny dotarliśmy z trudem łącząc się ponownie w jeden zwarty peleton. Zresztą takich przygód po drodze mieliśmy kilka, ale za każdym razem udawało się nam ponownie wszystkich policzyć. Kolejnym krótkim postojem na zaczerpnięcie oddechu był głaz pt. „Forstmeister von Ehrenstein” na Rajskim Szlaku, a następny, dłuższy postój to boisko „Burzy” w Kosorowicach.
Działo się tu, oj działo... Nasz „społeczny instruktor od machania kończynami”, zarządził kwadrans wygibasów. Wzięła w nich udział tylko połowa naszego składu, rzec by można „nie wyhasana młodzież:. „Emeryci” zajęli się powolnym i statecznym spożywaniem przywiezionych za sobą artykułów spożywczych.
Gdy wszyscy się już wyhasali i posilili, ruszyliśmy dalej w kierunku kamieniołomu cementowni „Górażdże”. Mocny wiatr „w pysk” mocno utrudniał nam poruszanie się w żądanym kierunku. Dotarliśmy jednak w zaplanowane miejsce. Z obrzeża kamieniołomu podziwialiśmy jego rozległy teren i usytuowaną w dali na horyzoncie samą cementownię. Była też chwila na luźne rozmowy i chichy śmichy.
Kolejnym etapem był kolejny kamieniołom usytuowany w pobliskich Otmicach. Pojechaliśmy do niego przez Kamionek, zahaczając o skraj lotniska w Kamieniu Śląskim. W tym kamieniołomie wydobywa się kruszywo przeznaczone do budowy dróg. Dłuższą chwilę spędziliśmy przy zalanej wodą części wyrobiska. Zatrzymał nas zachwyt nad szmaragdowym, turkusowym kolorem wody.
Z Otmic przez Izbicko, skąd wpadliśmy na krótki postój do Ligoty Czamborowskiej rzucić okiem na mini zoo, w którym można między innymi obejrzeć dziki, strusia, bażanty i parę jeszcze innych okazów fauny. Stamtąd pojechaliśmy nad brzeg rybnego stawu hodowlanego w Utracie, jednak czekała nas tam niespodzianka – w stawie, dość rozległym, nie było, z jakiegoś tam powodu, wody. Możliwe, że odłowiono tam ryby do jakichś zbiorników magazynów. Po paru minutach tam pobytu, skierowaliśmy się do Raszowej, by przez Walidrogi zagłębić się w las i drogą leśną, po zamknięciu pętli znaleźć się znowu przy głazie „Forstmeister von Ehrenstein” na Rajskim Szlaku.
Tu oficjalnie zakończyliśmy naszą dzisiejszą wycieczkę, dzieląc się dobrym słowem, dobrym humorem i resztą słodkości jaka się co nie którym ostała.
To by mile spędzony czas. Zapraszamy na kolejną rowerową niedzielę.
JacekS.