Ostatnia niedziela marca, pogoda dalej nas nie rozpieszcza i jeszcze te przesuniecie godziny. Dochodzi 10-ta a na placu Mickiewicza pusto prawie jestem ja i Herbert. Wystarczyło dosłownie parę minut i pojawili się Marzena Marek Sławek Jurek z kol Grupa Andrzejem Leszek drugi Andrzej i Kaziu. Grupa dosyć duża, po porcji świeżych i odświeżanych dowcipów zapada pytanie gdzie jedziemy sugestia jak zawsze pod wiatr czyli szosa strzelecką do Falmirowic a dalej się okaże .Juz na starcie Andrzej wybiera optymalną drogę do domu ,Sławek policzył? zapisał? i jego rola się zakończyła
Jedziemy nawet nie wiadomo kiedy zgubiliśmy Marka .W Grudzicach wyszporował do przodu Andrzej ten od Jureczka i tyle go było widać Tak z 10 zostało 6 Falmirowice zaliczamy tranzytowo zjazd do jakiegoś pałacyku co kilka lat wstecz był w stanie agonalnym ,teraz raduje oko na odległość ze względu na psy Dalej to już Daniec i chwila odpoczynku i pożegnania Herberta i Jurka wracają wcześniej na obiad( kto tak szybko gotuje) .4/10 jedzie dalej na Ozimek przez Schodnie ,Szczedrzyk docieramy do jezior Turawskich jest jeszcze dosyć wcześnie jak na powrót do domu Kaziu proponuje Węgry - Kolanowice i kierunek Opole Spoglądając na niebo które nie wróżyło poprawy pogody łykaliśmy kilometry prawie non-stop Luboszyce i Kępa wzięta z marszu ,jeszcze tylko ul, Luboszycka pod górkę i z górki na skrzyżowaniu Chabrami dziękuje Marzena i Leszek jadą na Zaodrze Ja i Kaziu razem docieramy doleskiej i każdy w swoja stronę. Niedziela udana w zależności od miejsca zamieszkania przejechaliśmy od 70-80 km. Niestety tym razem nie dołączę żadnej fotki ,zamiast skopiować to skasowałem i tak bywa.
Do zobaczenia J .G